Rumunia każdego roku importuje niebotyczne ilości żywności z Włoch, Hiszpani i Francjii. Według szacunków z roku 2021 roku Rumunia importuje 70% żywności którą konsumuje. Jak to się stało i dlaczego pomimo tylu lat po upadku reżimu Ceaușescu Rumunia nie poradziła sobie z rodzimą produkcją? No właśnie, Rumunia produkuje bardzo mało. Mówię tutaj o produktach pierwszej potrzeby, żywności, materiałach budowlanych i innych produktach. W tym wpisie skupię się bardziej na żywności i przemyśle spożywczym.
Produkcja rolnicza a import
W porównaniu z Polską Rumunia produkuje mało, ale coś przecież musi. Zauważalny jest brak rodzimej produkcji tak jak to ma miejsce w Polsce. Rodzinne przedsiębiorstwa powstawały zaraz po przemianach systemowych. Dzisiaj te małe niegdyś firmy są bardzo znanymi markami eksportującymi swoje produkty na cały świat. Konkurują między sobą co tak naprawdę wpływa bardzo pozytywnie na nas konsumentów. Coraz to nowsza oferta, promocje, próba zaskarbienia sobie klienta.
Co produkują Rumuni?
Rolnictwo to gałąź gospodarki bardzo istotna. Znajduje w niej zatrudnienie 30% aktywnie zawodowych Rumunów. Co ciekawe zużycie nawozów sztucznych nie jest nagminnie wykorzystywane jak to ma miejsce w innych krajach. Pod tym względem Rumunia jeszcze chlubnie przoduje. Dla porównania w Polsce zużywa się średnio ok.140 kg nawozów sztucznych na 1 hektar uprawianego pola ! a w Rumuni jest ok ok 30 kg. Jak widać różnica jest znaczna i rażąca,
Przechodząc do sedna, produktami rolnymi, które uplasowały Rumunie na pierwszym miejscu w Europie jest kukurydza oraz słonecznik. Tutaj dochodzi do paradoksu, bo jak inaczej nazwać sytuację w której ten właśnie produkt zostaje wyeksportowany do innego kraju a później ponownie importowany ale już po obróbce termicznej np. przez polskie przedsiębiorstwo współpracujące z jedną z sieci handlowych? Tego typu zjawiska niestety w tym kraju nie są rzadkością. Ku uciesze krajów, które współpracują z Rumunią współczynnik exportu do Rumuni zawsze jest na plusie. Dotyczy to właśnie między innymi wymiany handlowej z Polską gdzie na dużą skalę import dotyczy takich produktów jak: mięso, owoce i warzywa. Mimo milionowych hektarów ziemi do dnia dzisiejszego ten kraj nie jest w stanie zaspokoić swoich potrzeb produkcja rodzimą. Jak podaje Ministerstwo Rolnictwa, Rumunia importuje 70% produktów żywnościowych na które ma zapotrzebowanie. Głównymi krajami w tym wypadku są: Włochy, Hiszpania, Francja oraz Niemcy. Polska zajmuje piąte miejsce jako partner handlowy. Jak podają odważniejsi politycy, Rumunia stała się uzależniona od dostawców zewnętrznych. Można by winą obarczać duże sieci handlowe, że skupują a przede wszystkim centralizują zakupy np. jednego produktu od 1 dostawcy w celu uzyskania lepszej ceny, a później towar trafia np. do większości sieci z danego regionu. Niestety, sieci handlowe mają parcie na duże ilości oraz dywersyfikację produktów a niestety producenci rumuńscy nie są w stanie im tego zapewnić. Chcąc mieć wybór na półkach tak czy inaczej są zmuszeni do zakupów importowanych. Widać to zresztą gołym okiem robiąc zakupy w sieciówkach i każdym innym większym lub mniejszym sklepie. Produkty importowane są przemieszane z tymi rodzimymi. Fakt, produkty firmowane MADE IN ROMANIA zaczynają się pojawiać, ale mimo wszystko nie są to ilości konkurencyjne co wpływa bardzo negatywnie na ceny. Jest drogo i to bardzo, wybór też jest ograniczony, konkurencja jest słaba, gdyby była wystarczająca klienci otrzymywaliby lepszą jakość.
Rumunia w UE zajmuje pierwsze miejsce w produkcji słonecznika.
Przemysł spożywczy
Nie jest tak źle, że nie produkuje się kompletnie nic. W tym w czym zaczęli się specjalizować Rumuni i dobrze im to wychodzi to np. zakłady mięsne, produkty mleczne np. sery. Samego mleka tutaj nie zaliczę bo jego cena mnie zadziwia nieprzerwanie od 2004 roku. Jest wysoka i dla mnie zawsze to było nie zrozumiałe.
Mniejsze zakłady produkcyjne nie są konkurencyjne cenowo mimo, że jakość produktów może być naprawdę wysoka. Niestety taki produkt nie ma szansy przebicia w sieciach handlowych. Statystyczny Rumun lubi robić zakupy w sieciach spożywczych. Trend jest podobny do tego polskiego. Konsument często wybiera sklepy o mniejszej powierzchni typu np. LIDL ale dobrze wyposażone we wszystkie najpotrzebniejsze artykuły.
Te same produkty, które porównuję w Polsce i w Rumuni zawsze droższe są na półkach rumuńskich. W zależności od produktu różnica dochodzi czasami nawet do 60%. To mnie zawsze ciekawiło i dziwiło dlaczego tak jest? Istnieje bowiem trend wśród rumuńskich dystrybutorów aby marżę handlową eskalować do niebotycznych rozmiarów. Finalnie płaci przecież konsument.
Mam wrażenie, że powszechna drożyzna nie robi już na niektórych wrażenia. Tak po prostu jest. Ponarzekają trochę, starają się kupić coś taniej ale nic z tym w większości przypadków nie robią. Buntu na ulicach nie widać. Może teraz Rumuni wyjdą na ulice jak przyjdzie zima, którą straszą już od lipca?
W rumuńskich sklepach brakuje mi ciągle większego wyboru. Produktów ze średniej półki cenowej w przystępnych cenach. Porównując z Polską to naprawdę jest biednie. O kosmetykach nie wspomnę bo według mnie ich nie ma. Królują wielkie koncerny narzucające swoje warunki. Jednym słowem nie ma w czym wybierać.
Import i ujemny bilans handlowy
Dowodem na zbyt małą i niewystarczającą produkcję rodzimą jest fakt, że firmy handlowe eksportujące zboże na rynki zagraniczne same alarmują, że sprzedają zawsze tyle zboża krajowym partnerom o ile są proszeni bo mają zawsze pełne magazyny. Nadwyżki spokojnie eksportują. Tutaj nie ma żadnych limitów. Fakt, że po wybuchu wojny na Ukrainie ta sytuacja miała zostać uregulowana ale jak się da kombinować to dlaczego tego nie robić? Rumun też potrafi szczególnie jak wyczuje dobry interes. Problemem jest jeszcze małe zapotrzebowanie i tutaj wracamy do punktu wyjścia- wciąż zbyt mała produkcja. Pośrednicy aby odsprzedać towar i stany magazynowe handlują za granicą. Biorąc pod uwagę żywność ale i inne produkty które masowo są importowane do Rumuni, kraj ten ma bardzo duży bilans handlowy z większością krajów Europejskich a z Polką za rok 2021 było to 8,721 miliarda euro.
Polski eksport
Polskie produkty spożywcze można dostrzec w wielu sieciach handlowych. Począwszy od napojów, słodyczy, sosów, konserw, słonych przekąsek, warzyw i owoców. W jednej z francuskich sieci są nawet moje ulubione ogórki kiszone, które za każdym razem kupuję gdy tylko tam jestem.
Wielu producentom polskim marzy się swój udział na półkach rumuńskich. Problemem jest zawsze cena. Sieci handlowe nie chcą schodzić ze swojej marży i jeżeli producent zmieści się z ceną która będzie obejmowała jego zysk oraz koszty transportu ( w chwili obecnej są olbrzymie) to jest szansa na podpisanie umowy handlowej. Produkt musi być dodatkowo dobrej jakości i co również jest ważne- w miarę międzynarodowy. Błędem jest przekonanie, że to co my jemy i do czego jesteśmy przyzwyczajeni sprzeda się również w Rumuni. Rumunia nie jest już tym śmietnikiem, który przyjmie wszystko. Zakupowcy są coraz bardziej wyrafinowani w swoich poszukiwaniach, często rządzą układy ( delikatnie mówiąc) i to niestety odbija się po raz kolejny na konsumencie i zasobności jego portfela.
Jeżeli interesują Cię informacje handlowe z Rumuni możesz zajrzeć na wpis Rumuńskie wino gdzie opisuję również problem importu np. wina mołdawskiego a praktycznie znikomy eksport wina rumuńskiego.
Jeżeli zainteresują Cię moje inne wpisy z kategorii TRAVEL np. Dracula, dinozaury i Braszów w 1 dzień lub Co zwiedzić w Rumuni? zajrzyj na oficjalne strony tych obiektów turystycznych w celu sprawdzenia w jakich godzinach te zabytki są dostępne dla zwiedzających. Więcej informacji TUTAJ – Zamek Bran oraz TUTAJ– Zamek Pelesz.
Brak komentarzy